Katarzyna Sioćko, ur. 1984, mieszka w Piasecznie. Członek Ogólnopolskiego Klubu Poetów, uczestniczy w spotkaniach Klubu Pana Cogito w Warszawie i Klubu Poszukiwaczy Słowa w Piasecznie.
Do tej pory jej wiersze były opublikowane w debiutanckim tomiku poezji: „Moje Ja” (OK Mucha-Uchmanowicz, 2004) oraz antologii Klubu Pana Cogito „Zródło zaranne” (OKP, 2006).Na jesieni 2010 ukaże się nowy tomik poezji „Kamienne anioły”, również wydany przez Ogólnopolski Klub Poetów.
Wiersze ukazywały się również w almanachach pokonkursowych, prasie ogólnopolskiej, literackiej i lokalnej. Laureatka kilkunastu konkursów literackich. W latach 2005-2007 otrzymywała stypendium twórcze od Burmistrza Miasta i Gminy Piaseczno, a w 2006 była nominowana do piaseczyńskiej nagrody Kisiel dla Młodych. Więcej na stronie: www.katarzynasiocko.prv.pl

Wiersze Katarzyny Sioćko

w czytelni
otworzyłam kronikę
dzieło wszystkich pokoleń
o podniosłym tytule
Historia Polski
wygląda jak brudnopis
pogięte żółte kartki
kilka wyrwanych
skreślenia i przypisy
z tłustymi plamami
spoglądam na ryciny
na stronie 1830
ostatnie koncerty Chopina
i jego wyjazd z Warszawy
naftowe latarnie nie mają siły
oświetlić miasta
po raz ostatni mija kamienice
żegna je słowem i znakiem krzyża
woźnica nagli batem
wjeżdża w zakręty historii
Moskale ładują karabiny
już w następnym akapicie
gdy padły strzały
trzasnęły drzwi w przeciągu
a wiatr poprzerzucał kartki
na stronę 2005
z jeszcze nie przypiętych zeszytów
wysypały się i upadły na bruk
nuty pocięte na sample

pracownia mistrza
nikt nie wie gdzie jest ani czy zmarł
jego nazwisko przepadło jak ci którzy go znali
twarz pozbawiona piękna zatarła się w pamięci
razem z imionami zaginionych synów i córek
opuszczony dom przeszkadza teraz ulicom i latarniom
wewnątrz
maski wisiały równo na rozsuniętych zasłonach
jedne były kolorowe przystrojone różem lub cekinami
inne blade prawie jak ludzkie twarze
na stole niewiele tylko nóż i farby
drewniana forma obok niedokończonych prac
tasak leżący pod jedną z masek
nikogo nie zdziwił
przy każdym kroku deski skrzypiały
nierówno ułożone na czymś
co przywoływało zapach cmentarzy
maski drgały jakby ktoś
pozwolił im znów oddychać

pokój
wszystkich rzeczy było tu za dużo
pudełka i wazony spadały z blatów
przy każdym chwiejnym kroku
lub gdy podnosili głosy
przeszkadzały gdy rzucała w niego
przekleństwa i talerze
tak bardzo przeszkadzały gdy odpychał ją
lub ciągnął za włosy po brudnej podłodze
i czy to był wybuch gdzieś za oknem
czy tylko wskazówki zegara zamilkły
oboje zniknęli tak jak i każdy dźwięk
stary kredens i noże wyjęte z szuflady
nawet połamane krzesło i wszystkie części filiżanki
pokój był pusty
z powietrzem zawieszonym na hakach

chasydzka opowieść
1923
noc osiada na gałęziach i powiekach
na zmęczonych lejcach i kołach
śpij dziecko jeszcze tylko kilka miast
ominiemy je wolno ledwie widoczni
to nic że za mgłą psy szczekają
łańcuch trzyma je mocno
wóz jedzie wolno po błocie i kamieniach
ta ciągła włóczęga przez czasy i miejsca
jest nam pisana jak bycie innym
już niedługo jeszcze tylko kilka miast
śnij dziecko tam na dawnym Zastawiu
ma dom nasz piaseczyński rebe
w cieniu jego słów schronimy nasze lęki
1941
brakuje mi rebe tych dni zwyczajnych
porzuconych nagle w naszych sklepikach
wśród mąki i ryżu czy tkanin Cukierta
pamiętasz jak dzieciaki biegały do cukierni Lursa
i małą Sarę która co wiosnę kichała
jeszcze słyszę tupot radosne okrzyki i gwizdy
w święty czas Purim
brakuje mi rebe tych nocnych godzin w herbaciarni Flinta
choć już w sierpniu czuć było niepokój w parzonych liściach
te ciemne znaki na niebie i w zbożu
tak wielu wtedy pytało czy warto jechać
omijać miasta wsie lasy wąwozy
gdzie bóg prowadzi to tylko bóg wie
1960
teraz już mógłbym kupić bilet
mijać stacje miast i patrzeć
jak ludzie spieszą się i kłócą
bagaże wciąż giną między dworcami
mógłbym tak jechać dzień drugi trzeci
ale czy chcę wiedzieć
co zostało z tamtych ulic i dni
czy jest jeszcze bożnica na Niecałej
czy ktoś odwiedza starego Lejzora na cmentarzu
niewiele zostało
po mnie chyba nic
płacz człowieka gdy ten płacze sam
może go załamać i powalić tak że stanie się niezdolny
do czegokolwiek
ale płacz gdy człowiek płacze razem z Bogiem –
wzmacnia go
wczytuję się w twoje słowa rebe i płaczę
dzień drugi trzeci
odmawiam kadysz za dziecko moje

Aktualizacje wpisu: